wtorek, 14 czerwca 2016

Może czas zacząć działać...

Przeczytałam dziś rano kolejne Wasze komentarze pod moim ostatnim postem. W pierwszej chwili poczułam ogromny smutek. Jednak bardzo szybko smutek musiał ustąpić miejsca wściekłości.
Smutek jest potrzebny, warto go przeżyć żeby móc pójść dalej, ale czyni nas "zawieszonymi", nie daje energii do działania, raczej pozbawia sił. Co innego złość, wściekłość, gniew...To uczucia, które pchają do działania. Pomyślałam sobie, że chciałabym aby niektóre z Was (choć nie wiem które by tego potrzebowały) porządnie się wściekły. Nawet by Wam chyba nie zaszkodziło gdybyście się wkurwiły. O tak!
2009 – tata mówi "nie będę płacił", pani sędzina mówi: "jest pan młody, ma pan dwie zdrowe nogi i dwie zdrowe ręce, może pan pracować. Pana obowiązkiem jest utrzymywanie dzieci" wyrok: 200,00 zł na każdą z córek. Młoda jest od urodzenia po opieką logopedy, neurologa, chirurga, laryngologa, psychologa, ortodonty z racji wady twarzoczaszki, z którą się urodziła.To nie ma znaczenia.Wychodzi wściekły trzaskając drzwiami, ja skulona i przestraszona z irracjonalnym poczuciem winy.
2011 – przy rozwodzie podniesienie kwoty na 300,00 zł na każdą z córek
luty 2015 – zbieram się w sobie i decyduję na wniesienie sprawy o podniesienie alimentów. Ojciec dzieci przychodzi z prawnikiem opłaconym przez teściów. Przyjaciółka mówi "Zobacz, taki młody, że jeszcze mleko ścieka mu po brodzie". Mam taki poziom lęku, że nawet ona nie jest w stanie mnie uspokoić. Wiem, że to jest moja bitwa, że będę na tej sali sama. Co chwilę latam do toalety. Na sali rozpraw padają pytania: ile wydaje pani na jedzenie, na higienę, na obuwie, odzież...Jezu, nie wiem! Jak potrzebują to kupuję...Czuję się upokorzona udowadnianiem, że utrzymanie dzieci kosztuje. Czuję się jak kłamca i złodziej, jakbym chciała dostać coś, co mi się nie należy.
Pamiętam, że trzeba złożyć pismo o zabezpieczenie, ponieważ spraw może być kilka. Polega to na tym, że alimenty są podnoszone już na tej pierwszej rozprawie. Sędzina podnosi z kwoty 300,00 zł na kwotę 450,00 zł na każdą z córek. Po drugiej strony barykady furia. Odchorowuję tą rozprawę, nie mogę mówić przez jakiś czas z powodu zapalenia krtani.
Ponieważ od lat powstrzymuję się przed wypowiadaniem tego, co myślę, tego, co czuję. I na co często brakuje słów.
Marzec 2015 – rozpoznanie u Młodej cukrzycy, życie jeszcze raz wywraca nam się do góry nogami. Wyję przy samochodzie dzwoniąc do przyjaciółki. Nie jestem w stanie mówić. Adwokat taty, który już wie, składa zażalenie do Sądu Apelacyjnego, że to 150,00 zł więcej nie powinno mieć miejsca, że jakakolwiek podwyżka jest błędem.

...

Co się musi wydarzyć żeby pozbyć się tego irracjonalnego poczucia winy, że krzywdzisz kogoś, kto tak na prawdę krzywdzi ciebie.
Co się musi wydarzyć, żebyś się wściekła i zaczęła walczyć dla swoich dzieci?
Bo większe alimenty oznaczają lepsze życie dla nich, wiesz o tym. Ładniejszy piórnik, fajniejszy plecak, lepsze jedzenie, lody i kino. Normalne życie.

...

sierpień 2015 – dostaję decyzję z Sądu Apelacyjnego. Oddalają jego zażalenie. Dzieje się coś znacznie ważniejszego. Ktoś uznaje mój wysiłek jako rodzica, nie podważa moich wyborów a raczej przyznaje im słuszność.
"A.P zapewnia dzieciom odpowiednie warunki mieszkaniowe, dba o ich właściwy rozwój, zapewnia codzienną opiekę, dba o ich leczenie." Zaczynam płakać.
"Sąd Okręgowy podziela pogląd Sądu I instancji, że już sama różnica wieku obu powódek, spowodowana upływem czasu (...), uzasadnia wzrost potrzeb powódek. Jest oczywistym (nie wymaga dowodu), że potrzeby 13 latki i 9 latki są znacznie większe niż potrzeby odpowiednio 9 latki i 5 latki."
"Twierdzenie, że potrzeby powódek nie zmieniły się na przestrzeni ponad czterech lat jest sprzeczne z zasadami doświadczenia życiowego."
"(...) istnieją przesłanki, by przypisać pozwanemu brak należytych starań o pozyskanie lepiej płatnego zatrudnienia. (...) Z niezrozumiałych przyczyn aktualnie pozwany pozostaje bierny w kwestii pozyskania lepiej płatnego zatrudnienia. "
"W żaden sposób nie można usprawiedliwić całkowitej bierności pozwanego w poszukiwaniu odpowiednio wynagradzanego zatrudnienia w sytuacji, gdy podstawowym obowiazkiem pozwanego jako rodzica jest zapewnienie środków na utrzymanie córek, których potrzeby, stosownie do ich wieku, rosną. (...) nNieuprawnione jest też oczekiwanie pozwanego, że ciężar utrzymania wspólnych dzieci ponosić będzie w przeważającej części matka powódek, która swój obowiązek w znacznym stopniu wypełnia (...)"


Wyszedł mi cholernie długi post, może trochę poleciałam...Lata się zbierałam i wciąż jest to dla mnie trudne. Kiedy myślę o kolejnej rozprawie, pewnie za kilka lat, jest mi nie dobrze. Uważam jednak, że warto walczyć. Otoczyć się dobrymi ludźmi i krok po kroku zacząć działać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz