Przeczytałam
dziś rano kolejne Wasze komentarze pod moim ostatnim postem. W
pierwszej chwili poczułam ogromny smutek. Jednak bardzo szybko
smutek musiał ustąpić miejsca wściekłości.
Smutek
jest potrzebny, warto go przeżyć żeby móc pójść dalej, ale
czyni nas "zawieszonymi", nie daje energii do działania,
raczej pozbawia sił. Co innego złość, wściekłość, gniew...To
uczucia, które pchają do działania. Pomyślałam sobie, że
chciałabym aby niektóre z Was (choć nie wiem które by tego
potrzebowały) porządnie się wściekły. Nawet by Wam chyba nie
zaszkodziło gdybyście się wkurwiły. O tak!
2009
– tata mówi "nie będę płacił", pani sędzina mówi:
"jest pan młody, ma pan dwie zdrowe nogi i dwie zdrowe ręce,
może pan pracować. Pana obowiązkiem jest utrzymywanie dzieci"
wyrok: 200,00 zł na każdą z córek. Młoda jest od urodzenia po
opieką logopedy, neurologa, chirurga, laryngologa, psychologa,
ortodonty z racji wady twarzoczaszki, z którą się urodziła.To nie
ma znaczenia.Wychodzi wściekły trzaskając drzwiami, ja skulona i
przestraszona z irracjonalnym poczuciem winy.
2011
– przy rozwodzie podniesienie kwoty na 300,00 zł na każdą z
córek
luty
2015 – zbieram się w sobie i decyduję na wniesienie sprawy o
podniesienie alimentów. Ojciec dzieci przychodzi z prawnikiem
opłaconym przez teściów. Przyjaciółka mówi "Zobacz, taki
młody, że jeszcze mleko ścieka mu po brodzie". Mam taki
poziom lęku, że nawet ona nie jest w stanie mnie uspokoić. Wiem,
że to jest moja bitwa, że będę na tej sali sama. Co chwilę latam
do toalety. Na sali rozpraw padają pytania: ile wydaje pani na
jedzenie, na higienę, na obuwie, odzież...Jezu, nie wiem! Jak
potrzebują to kupuję...Czuję się upokorzona udowadnianiem, że
utrzymanie dzieci kosztuje. Czuję się jak kłamca i złodziej,
jakbym chciała dostać coś, co mi się nie należy.
Pamiętam,
że trzeba złożyć pismo o zabezpieczenie, ponieważ spraw może
być kilka. Polega to na tym, że alimenty są podnoszone już na tej
pierwszej rozprawie. Sędzina podnosi z kwoty 300,00 zł na kwotę
450,00 zł na każdą z córek. Po drugiej strony barykady furia.
Odchorowuję tą rozprawę, nie mogę mówić przez jakiś czas z
powodu zapalenia krtani.
Ponieważ
od lat powstrzymuję się przed wypowiadaniem tego, co myślę, tego,
co czuję. I na co często brakuje słów.
Marzec
2015 – rozpoznanie u Młodej cukrzycy, życie jeszcze raz wywraca
nam się do góry nogami. Wyję przy samochodzie dzwoniąc do
przyjaciółki. Nie jestem w stanie mówić. Adwokat taty, który już
wie, składa zażalenie do Sądu Apelacyjnego, że to 150,00 zł
więcej nie powinno mieć miejsca, że jakakolwiek podwyżka jest
błędem.
...
Co
się musi wydarzyć żeby pozbyć się tego irracjonalnego poczucia
winy, że krzywdzisz kogoś, kto tak na prawdę krzywdzi ciebie.
Co
się musi wydarzyć, żebyś się wściekła i zaczęła walczyć dla
swoich dzieci?
Bo
większe alimenty oznaczają lepsze życie dla nich, wiesz o tym.
Ładniejszy piórnik, fajniejszy plecak, lepsze jedzenie, lody i
kino. Normalne życie.
...
sierpień
2015 – dostaję decyzję z Sądu Apelacyjnego. Oddalają jego
zażalenie. Dzieje się coś znacznie ważniejszego. Ktoś uznaje mój
wysiłek jako rodzica, nie podważa moich wyborów a raczej przyznaje
im słuszność.
"A.P
zapewnia dzieciom odpowiednie warunki mieszkaniowe, dba o ich
właściwy rozwój, zapewnia codzienną opiekę, dba o ich leczenie."
Zaczynam płakać.
"Sąd
Okręgowy podziela pogląd Sądu I instancji, że już sama różnica
wieku obu powódek, spowodowana upływem czasu (...), uzasadnia
wzrost potrzeb powódek. Jest oczywistym (nie wymaga dowodu), że
potrzeby 13 latki i 9 latki są znacznie większe niż potrzeby
odpowiednio 9 latki i 5 latki."
"Twierdzenie,
że potrzeby powódek nie zmieniły się na przestrzeni ponad
czterech lat jest sprzeczne z zasadami doświadczenia życiowego."
"(...)
istnieją przesłanki, by przypisać pozwanemu brak należytych
starań o pozyskanie lepiej płatnego zatrudnienia. (...) Z
niezrozumiałych przyczyn aktualnie pozwany pozostaje bierny w
kwestii pozyskania lepiej płatnego zatrudnienia. "
"W
żaden sposób nie można usprawiedliwić całkowitej bierności
pozwanego w poszukiwaniu odpowiednio wynagradzanego zatrudnienia w
sytuacji, gdy podstawowym obowiazkiem pozwanego jako rodzica jest
zapewnienie środków na utrzymanie córek, których potrzeby,
stosownie do ich wieku, rosną. (...) nNieuprawnione jest też
oczekiwanie pozwanego, że ciężar utrzymania wspólnych dzieci
ponosić będzie w przeważającej części matka powódek, która
swój obowiązek w znacznym stopniu wypełnia (...)"
Wyszedł
mi cholernie długi post, może trochę poleciałam...Lata się
zbierałam i wciąż jest to dla mnie trudne. Kiedy myślę o
kolejnej rozprawie, pewnie za kilka lat, jest mi nie dobrze. Uważam
jednak, że warto walczyć. Otoczyć się dobrymi ludźmi i krok po
kroku zacząć działać.