wtorek, 20 września 2016

Podzielę się:)

Postanowiłam podzielić się z Wami fragmentem książki Tiziano Terzaniego "Nic nie dzieje się przypadkiem" oraz fragmentem rozmowy z Katarzyną Schier, psychoanalityczką.
Może najpierw kobieta :) To są fragmenty wywiadu z Wysokich Obcasów dotyczącego dziedziczenia traumy wojennej.
"(...) dziedziczenie epigenetyczne nie polega na dziedziczeniu genów, ale najczęściej ma formę zmiany ich ekspresji, czyli funkcjonowania, co prowadzi do modyfikacji sposobu reagowania.(...) Powołam się na badanie cytowane przez prof. Jadwigę Jośko - Ochojską, które polegało na tym, że przed zapłodnieniem samice myszy wachały miętę, a potem zadawano im ból. Po kilku razach myszy na zapach mięty zaczęły reagować lękiem. Co ciekawe, kiedy urodziły młode, one reagowały tak samo, bały się zapachu mięty i były aagresywne. Nie mogły się wyuczyć tej reakcji od matek, bo je od nich oddzielono po porodzie.(...)Wyników na ludziach jest jeszcze nie wiele, bo epigenetyka jest w zalążku.(...) mogą pomóc nam wiele zrozumieć na temat dziedziczenia traumy, np. dlaczego ktoś, kto nie przeżył wojny, pod wpływem jakiegoś bodźca reaguje podobnie jak ojciec czy babcia z traumą wojenną."
Teraz czas na mężczyznę.
"(...) Wszystkie żyjące istoty, a najprawdopodobniej również minerały, potrafią w jakiś sposób wprowadzić do swojej pamięci fakty, które przytrafiły się wcześniej im podobnym, mimo, że nie istniała między nimi żadna możliwość komunikacji...przynajmniej tego typu, jaki my znamy. Innymi słowy, kiedy przedstawiciel jakiegoś gatunku przejawia nowe zachowania albo sposób reagowania na pewne doświadczenia, owo nowe zachowanie, jeśli zostaje powtórzone wiele razy, wpływa na cały gatunek.(...)Myszy z różnych pokoleń, wkładane do napełniającej się powoli wodą wanny, z której istnieje tylko jedna droga ucieczki, uczą się stopniowo, jak się uratować. To znaczy, jeśli połowa myszy z pierwszego pokolenia tonie, o wiele mniej ich ginie w pokoleniach następnych, aż wreszcie wszystkie się ratują. Natomiast absolutnie zadziwiające jest to, że w trakcie powtarzania tego samego eksperymentu w Australii niemal wszystkie myszy z pierwszego pokolenia znajdują drogę wyjścia, tak jakby doświadczenie ich krewniaczek z Londynu w jakiś sposób przeniosło się również na nie."
Uff...myszy żal. Ale cała reszta wydaje mi się nie tylko fascynująca ale zupełnie realna.
Dobrej nocy:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz