Siedzimy dziś w restauracji przy samej promenadzie. W trakcie czekania na obiad dostałyśmy cieplutkie, olbrzymie, miękkie koce, co byśmy nie zamarzły:) Obok przy stoliku para 50+. Kobieta owinięta w koc. Mężczyzna, nie mogłam oderwać wzroku, wpatrzony w nią jak w obrazek. I po policzku gładził, i żartami zabawiał i po herbatę poszedł. Miałam wrażenie, że cieszy się z tego czasu z nią jak dziecko.
Oj, zatęskniłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz